Chociaż wiedziałam, że ta chwili nadejdzie, to i tak jest mi ciężko. Wiem, że będę musiała okłamywać dwie najdroższe mi osoby. Na szczęście nie muszę tego robić twarzą w twarz. Torgal zgodził się, żebym napisała do nich list z wyjaśnieniem dlaczego tak szybko wyjechałam. Miałam wcisnąć im jakiś kit o jakiś prestiżowych studiach w Atlancie, w których akurat zwolniło się jedno miejsce i jeżeli jak najszybciej tam nie pojadę, to miejsce będzie już zajęte. Uważam, że to dobry pomysł, ze względu na głęboki szacunek i przywiązanie moich rodziców do dobrego wykształcenia. ,,Pamiętaj, ucz się, a daleko zajdziesz"- nie wiem ile razy to słyszałam. Kiedy już go napiszę, mam zanieść Torgalowi, a on załatwi wszystko tak, aby wyglądało, że list naprawdę został wysłany z Atlanty, ale bez adresu zwrotnego. Wychodząc z jego gabinetu staram się za dużo nie myśleć. Jak maszyna. Kieruję się prosto do mojego pokoju, a tam wyciągam kartkę, długopis i walcząc z wielką gulą, która pojawiła mi się w gardle, zaczynam pisać.
Kochani Mamo i Tato!
Muszę powiedzieć wam coś bardzo ważnego, i przykro mi, że robię to w taki, a nie inny sposób, ale niestety nie mam innego wyjścia. Proszę was tylko, żebyście spróbowali zrozumieć, że sytuacja, w której się znalazłam, to dla mnie wielka szansa.
Niedługo wyjeżdżam. A nawet już to zrobiłam. Może nie uwierzycie, albo wyda wam się to co najmniej dziwne, ale dostałam się na studia, jednej z najbardziej prestiżowej uczelni w Atlancie. Szczerze mówiąc, był to łód szczęścia, ponieważ kiedy zwolniło się jedno miejsce, po prostu dostałam taka propozycję, pod warunkiem, że znajdę się tam w ciągu kilku dni. Nie miałam więc czasu o niczym wam powiedzieć, a i tak ledwo zdążyłam się spakować. Wczoraj tu dotarłam. Jest naprawdę świetnie! Nie martwcie się o mnie, jeżeli nie odbieram telefonu, ponieważ ktoś ukradł mi go na lotnisku, więc zablokowałam kartę, ale niestety nie mam na razie pieniędzy na zakup nowego. Po takich studiach wszędzie znajdę pracę.
Chcę, żebyście byli ze mnie dumni. Zobaczymy się za rok, w wakacje. Przepraszam, że tak wyszło, nie chciałam tego.Opiekujcie się sobą nawzajem i pamiętajcie, że Was kocham.
Trzymajcie się, Viki
Zakończyłam mój list i musiałam odsunąć papier, by nie kapały na niego łzy. Kiedy trochę się uspokoiłam i przebrałam, postanowiłam zanieść Torgalowi moje pożegnanie. Tak też zrobiłam, ale kiedy podawałam mu kartkę, moją twarz wykrzywił lewo zauważalny grymas. Zawahał się.
- Jeszcze możesz zmienić zdanie-Powiedział- Do niczego cię nie zmuszam. Możesz z nimi porozmawiać- Dokończył, ale pokręciłam tylko głową. Nie znał moich rodziców. Kiedy już powiadomiłabym ich o moich planach (o ile w ogóle zdobyłbym się na odwagę), musiałabym najpierw się z nimi kłócić, a potem patrzeć na rozpacz matki, która za wszelką cenę chciałaby mnie przy sobie zatrzymać. O nie. To gorsze niż wyrzuty sumienia z powodu kłamstwa.
- Nie. Podjęłam decyzję,- starałam się, by głos mi się przy tym nie łamał.
- W porządku. Możesz być pewna, że list dotrze do nich najszybciej, jak to możliwe.
- Dziękuje- powiedziałam. Mimo wszystko, byłam mu wdzięczna. Na tyle, na ile to możliwe, starał, się, by ta cała sytuacja była dla mnie jak najłatwiejsza.
- Chcesz iść na zajęcia, czy wolałabyś je sobie dzisiaj odpuścić?- Zapytał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Szkoda, że wcześniej żaden nauczyciel nie zadawał mi takich pytań. Życie byłoby mniej skomplikowane: chcesz- idziesz, nie chcesz- nie idziesz, i nikt nie wygarnia ci, że wagarujesz. Jakiś odsetek mojego umysłu zorientował się, że chodzi mu głównie o zmianę tematu, za co byłam jeszcze bardziej wdzięczna, po czym rozważywszy wszystkie za i przeciw odpowiedziałam na pytanie:
- Nie, dziękuje. Chyba wolę się czymś zająć. Zresztą, kiedyś w końcu muszę zacząć- Nie ma nic gorszego, w takiej sytuacji niż zostać sam na sam z myślami.
-Rozumiem. O ile dobrze pamiętam, o tej porze Twoje pierwsze zajęcia to podstawy łucznictwa ze Stewartem. Do tego musisz się przebrać, a cały sprzęt dostaniesz na miejscu tzn. w podziemnej hali.- Rozdziawiłam usta. No tak, powinnam się domyślić, że jedna hala sportowa to za mało, a nie jestem na tyle dobra, by strzelać w lesie prawda? Ba, ja w ogóle nie jestem dobra. W życiu nie strzelałam z łuku, co tam nawet go nie trzymałam. Parę miesięcy temu, pewna koleżanka, której brat strzela chciała mnie wyciągnąć na jeden z jego treningów, i teraz zaczynałam żałować, że tego nie zrobiłam. Ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
- Gdzie znajdę tę salę?- Zapytałam nieśmiało.
- Po prawej stronie zwykłej hali, będą krótkie schody prowadząca w dół, a potem duże, metalowe drzwi. To tam.- Tłumaczył mi cierpliwie, hm...nie powinno być trudną je znaleźć. Ponownie się uśmiechnęłam, podziękowałam i wyszłam.
__________________________________________________________________________________Specjalnie dla pewnej osoby, żeby jej się nie nudziło, kiedy już wszystko zwiedzi :P
Życzę, miłego czytania, pozdro -.~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz