wtorek, 5 marca 2013

WIKI- rozdział 2 : ,,Przeznaczenie"

 ,,PRZEZNACZENIE"
-Nadszedł czas...-odpowiedział dziwnym, zmienionym głosem
-Na co?- zapytałam odruchowo
-Nadszedł czas...- powtórzył- by wypełniła swoje przeznaczenie Wiktorio Whirst- dokończył, a ja stanęłam jak wryta i zastanawiałam się , czy człowiek którego wpuściłam do domu nie uciekł z zakładu psychiatrycznego.
- Jakie przeznaczenie?- udało  mi się w końcu wykrztusić
-Naprawdę nie wiesz?- zapytał z przyganą- Czy nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego jesteś inna niż wszyscy?Dlaczego przyciągasz ludzi jak magnes? I skąd wziął się u Ciebie ten pierścień wokół tęczówki?- dokończył wyliczankę, a we mnie wzbierała złość.Nie pierwszy raz zwracano mi uwagę na temat moich oczu, czego nienawidziłam z całego serca.
-Taka jestem i już- rzuciłam ostro, dając upust nagromadzonym emocjom, ale on tylko zaśmiał się, jakbym powiedziała jakiś dobry dowcip. W tej chwili zupełnie nie wiedziałam co jest grane.
- Wiedziałem, że lubisz rośliny- zerknął na parapet pełen doniczek i wazonów, a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Coś tu było nie tak. Skąd on tyle do mnie wiedział?!
-Kim ty w ogóle jesteś?! I czego ode mnie chcesz?!- Nie wytrzymałam dłuższej niepewności. Torgal nagle spoważniał
-Jak już mówiłem, nazywam się Torgal. Ale pytanie brzmi: kim TY jesteś?
- Wiem kim jestem.Jestem Wiki, przyszła studentka, która wpuściła do domu nie wiadomo kogo.
-Nie!- zaprotestował ostro, ignorując mój przytyk- Jesteś pra, pra wnuczką Kai Whirst. W twoich żyłach płynie wilcza krew. Urodziłaś się 20 lat temu podczas pełni księżyca in właśnie dzisiaj o północy Twój los się dopełni. Zaczniesz stawać się tym, kim naprawdę jesteś. Jedną z nas.- Powiedział na jednym tchu. W tej chwili przez moją głowę przewijały się tysiące myśli. Głos rozsądku podpowiadał mi, że przecież to niemożliwe. Ja wilkołakiem? Przecież wilkołaki nie istnieją do cholery! Ale to wszystko by tłumaczyło- rozległ się cichutki szept w mojej głowie-odmienność, oczy, datę urodzenia. Zbieg okoliczności? Nie wiedziałam co robić. W końcu mój racjonalizm zwyciężył i stwierdziłam, że muszę jak najszybciej pozbyć się tego człowieka.
-Wynoś się z mojego domu- Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Słuchaj, wiem, że teraz jest ci ciężko w to wszystko uwierzyć, bo sam przez to przechodziłem, ale...- Nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Wynoś się!- powtórzyłam, tym razem niemal krzycząc, a on bez żądnego słowa, wstał, a gdy wychodził położył mi coś na szafce i powiedział:
- Gdybyś zmieniła zdanie, a sądzę, że to nastąpi szybciej niż Ci się wydaje przyjdź w to miejsce. Będę tam na Ciebie czekał- po czym wziął kurtkę i wyszedł.
-Długo myślałam o tym co mnie dzisiaj spotkało. Pamiętałam jego słowa: ,,....dzisiaj staniesz się jedną z nas..." . ,,...Dopełni się Twój los...". Co miałam o tym wszystkim myśleć? A co ...jeśli to prawda?- Nie!- powiedziałam sobie kręcąc głową?- żyjemy w XXI w. , a ten człowiek najwyraźniej ma coś z głową. Ale z drugiej strony...- Nie- nie ma żadnej drugiej strony. I nie chcę żeby była- dodałam w duchu.
Było dopiero koło 22:00, ale postanowiłam położyć się wcześniej. W mawiałam sobie na siłę, że jestem zmęczona, choć tak naprawdę wcale nie byłam. Pomimo, ze nie wierzyłam w to, co powiedział mi Torgal. bałam się. Bardzo się bałam. Załóżmy ( czysto hipotetycznie), że to prawda. Co takiego wydarzy się dzisiaj o północy? Nie chciałam teraz o tym myśleć. Wcale nie chciałam o tym myśleć. Chciałam wymazać z pamięci całe dzisiejsze popołudnie, a może nawet cały dzień. Wzięłam więc szybki prysznic i poszłam do łóżka. Jednak tam ponure myśli znowu powróciły ze zdwojona siłą.
,,Czy to prawda?"
,,Czy one naprawdę istnieją, a ja miałam stać się jedną z nich?"
,, Dlaczego ja?"
To była moja ostatnia myśl przed zaśnięciem, lecz gdy tylko przymknęłam powieki zaczęły pojawiać się pod nimi straszne obrazy. Okropne koszmary, których nie mogłam przerwać. Obudził mnie niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Wrażenie było takie, jakbym połknęła wielka kulę ognia, która zaczęła we mnie płonąć. Znad pół przymkniętych powiek spojrzałam na zegarek. 23:59. Nie proszę, tylko nie to- Zdołałam pomyśleć i w tej chwili ból w klatce piersiowej zelżał, ale zanim to do mnie dotarło, ogień powrócił ze zdwojoną siłą i choć tylko do lewej dłoni. był nieporównywalnie gorszy od poprzedniego. Podniosłam się z łóżka, jakimś cudem dotarłam do łazienki, po czym upadłam na zimną posadzkę i wiłam się z bólu. Po jakimś czasie, który zdawał się być dla mnie wiecznością i ten ból odszedł niezastąpiony już żadnym innym.Po omacku wstałam, oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro i ujrzałam w nim siebie. Dzięki Bogu. Nie wiem czego się spodziewałam, ale ten widok choć na sekundę wprawił mnie w stan ulgi. Opuściłam głowę i mimowolnie spojrzałam na lewą dłoń, po czym podniosłam ją, by móc się lepiej przyjrzeć.-O nie- powiedziałam po raz kolejny, bo to co zobaczyłam, było niepodważalnym dowodem na to, że Torgal mnie nie oszukał. Po wewnętrznej stronie, widniał półksiężyc. Wyglądał przy tym, jakby został wypalony. Bezwładnie usiadłam na podłodze. Nie czułam się jak człowiek. Raczej jak drewniana kukła. W głowie miałam tyle myśli. Przecież to oznaczało, że całe moje życie było jednym wielkim kłamstwem. Ale jedna myśl nie dawała mi spokoju- Jestem.Wilkołakiem.I co teraz?. Mam dosyć bujna wyobraźnie, więc w moim umyśle natychmiast zaczęły się pojawiać budzące grozę obrazy.-On mi to zrobił.To wszystko przez niego- Takie były moje ostatnie słowa. Wyjęłam kurtkę z szafki, wsunęłam nogi  w adidasy, chwyciłam kartkę pozostawioną przez Torgala i pomimo, iż była 4:00, ruszyłam w owo nieznane miejsce, by wypełnić narzucone mi przeznaczenie...

3 komentarze:

  1. Kilka błędów interpunkcyjnych, tutaj już lepiej rozbudowana akcja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki,a błędy postaram się zminimalizować:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam tylko jedno ale... za krótkie! :(

    OdpowiedzUsuń