piątek, 19 kwietnia 2013

Pamiętnik Apokalipsy - Piękna Helena

Rozdział 6 (cz. 1)
 


1194r. p.n.e.

  Przygotowania na powrót książąt Troi trwały cały tydzień, wszystko dokładnie planowano, by przywitać bohaterów. Wszędzie rozwieszone były girlandy, przygotowano też pokaźną ucztę. Mieszkańcy stali wzdłuż głównej drogi, wyczekując na ich przybycia.
  Pamiętam jak łodzie przybiły do brzegu, doskonale widziałam ich z balkonu z widokiem na morze. Parę małych łodzi przedzierało się przez falę. Nie mogłam się doczekać gdy znów zobaczę tak znajome twarze, ale musiałam cierpliwie czekać aż przedrą się przez całe miasto by dotrzeć do pałacu. Spokojnie czekałam koło wujka i Andrei.
  Do sali pierwszy wszedł Hektor, wyglądał jak zawszę. Czarne włosy, lekko przykryte pyłem opadały mu na brązowo czerwone oczy, dające mu niesamowity wyraz, ciało wyrzeźbione latami treningów i wojen. Nasz Hektor, poskramiacz koni. Tak jak przystało na następcę tronu, złożył honory ojcu, następnie złapał w ramiona kochaną żonę.
  Za nim przybył Parys i… złotowłosa kobieta, o oczach błękitnych jak niebo i kształtach bogini, nie można było zaprzeczyć była piękna. Parys zawsze dział na kobiety jak magnez. Nic dziwnego biorąc pod uwagę jego wygląd, brązowe włosy i zielone oczy, zdobywały kobiece serca, a wyrzeźbione ciało rozpalały wyobraźnię. Na mnie nigdy tak nie działał, kochałam go jak brata, ale miłość o której dużo słyszałam i widziałam, była dla mnie nieosiągalna.
   - Witaj ojcze – Parys złożył honory, po czym wyprostował się, złapał dłoń niebieskookiej kobiety i z powrotem spojrzał na ojca. – Oto Helena.- Kobieta pokłoniła się.
   - Helena Spartańska…
   - Nie ojcze, od teraz Helena Trojańska. – Król niepewnie spojrzał na syna i się uśmiechnął, ale widziałam że niepokój pozostał w jego starych, poczciwych oczach.
   - Oczywiście, witaj w Troi Heleno. Na całym świecie sławne jest twe piękno i muszę się przyznać , że wszystko co słyszałem o twojej urodzie było prawdą. Zostań, rozgość  i baw się dzisiaj z nami.
   - Dziękuję panie… nie słyszałam dalszej rozmowy ponieważ zobaczyłam zbliżającego się w moją stronę Hektora.
   - Kuzynko! Jak się cieszę że cię widzę. – Podszedł bliżej i mnie przytulił.
   - Tęskniłam, nie wiesz jak było tu nudno bez was.
   - Nudno? To ja powinienem to powiedzieć, nie było mnie nawet na cerom oni mojego syna i nie zobaczyłem twojego rytuału. Podobno to była katastrofa. – dałam mu lekkiego pstryczka w nos.
   - Nie nabijaj się. – A on zamiast okazać skruchę lub przeprosić, zaczął się śmiać.
   - Oj nie dąsaj się, gdybym nie wierzył w twoje umiejętności nigdy bym nie powierzył ci mojego syna.
   - A za mną to nie tęskniłaś? – zapytał z wyrzutem podchodzący Parys.
   - Jak powiem że nie, to się obrazisz? - Zapytałam zadziornie. – Oczywiście, że za tobą, też tęskniłam.  – mówiąc to, go przytuliłam. – Ale widzę, że ty znalazłeś sobie inne towarzystwo. – spojrzałam wymownie w stronę Heleny rozmawiającej z wujkiem.
   - Zakochałem się. – wytrzeszczyłam oczy i potrząsnęłam głową.
   - Nie możliwe… Nasz Parys największy flirciarz w Grecji i Persji, się zakochał, niesamowite.
   - Widzisz nawet mnie to złapało. Szkoda Thanatos, ze ty wybrałaś ścieżkę dziewictwa, zostając kapłanką. Gdyby nie to za tobą by teraz stała kolejka kandydatów na twojego męża.
   - Nie żartuj sobie. – Uśmiechnęłam się  ciepło. – zapraszam teraz na ucztę, na pewno jesteście głodni.

~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~

  Po hucznych zabawach, wszyscy poszli spać… prawie wszyscy. Ja nie byłam wstanie zmrużyć oka. Miałam złe przeczucie. Postanowiłam pójść do świątyni pałacowej, zawsze takie miejsca mnie uspokajały, nie dlatego, że uważano je za święte miejsce, bo wcale za takie je nie uważałam. Dla mnie ci rzekomi bogowie nie byli w jakikolwiek  sposób święci. Nieśmiertelni o nadzwyczajnych zdolnościach, zadufani w sobie, ale wszystkie świątynie były położone na złożach energii dzięki czemu, mogłam uspokoić umysł. Nie spodziewałam się że ktoś tam będzie.
    - Nie podoba mi się to, zmiotą nas z powierzchni ziemi. Dobrze o tym wiesz ojcze, już nic się nie da zrobić. – Coś kazało mi nie przerywać tej rozmowy, ukryłam się za kolumną i nasłuchiwałam.
    - Wiem, ale nie musisz się martwić synu. Bogowie są po naszej stronie, a mury Troi są w stanie wytrzymać dziesięcioletnie oblężenie. Nigdy nie przegraliśmy i tym razem też nie przegramy. Po za tym, wysłanie Heleny z powrotem nic nie da, za późno. Hektorze nie mogłeś go powstrzymać? – Ostatnie słowa były oskarżycielskie.
     - Ojcze doskonale znamy Parysa, miał wiele romansów, ale tym razem w jego oczach widziałem prawdziwą miłość i wolałby umrzeć niż ją stracić. Nie mogę pozwolić na jego walkę, jest nie doświadczony, zabili by go jednym ciosem miecza.
    - Czeka nas ciężka bitwa, szczególnie, że Menelaos nie spocznie póki nie odzyska żony i nie zabije Parysa. Nie zawaha się poprosić o pomoc swojego brata Agamemnona.
    - Ojcze, nie damy rady wygrać z całą Grecją!
    - Wiem, wiem idźmy spać porozmawiamy jutro… idziemy spać – powtórzył.
   Odczekałam, jeszcze chwile i wyszłam zza kolumny. Doskonale wiedziałam o czym mówili. Wizja Rozy się spełniała, czekały nas  ciężkie czasy i nic z tym nie mogliśmy zrobić. Wtedy myślałam, że jestem wstanie ochronić wszystkich ludzi których kochałam, nie miałam pojęcia jak bardzo się myliłam.

__________________
Takie króciutkie coś bo kolejny rozdział dopiero w sobotę. 


 
 

 
 

1 komentarz:

  1. dobrze to ujęłaś : ,,takie kóciutkie coś" czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń